Kamil vs złośliwy nowotwór mózgu

piątek, 31 stycznia 2014

Pod górkę i z górki. Poszukując oazy..

Ale ten czas szybko płynie. Dopiero był grudzień, lecieliśmy do Polski, a tutaj już drugi miesiąc nowego roku..

Skończyłem w dniu kolejnego rezonansu Kamila, więc i od tego zaczne. Nie pierwszy raz zdarza się, że albo u nas albo u Karoliny dzieją się jakieś niesłychane rzeczy w dniu kolejnego badania. Tak też było i tym razem. Przyjechaliśmy tego dnia na styk, pędziliśmy, żeby się nie spóźnić, a na miejscu okazało się, że popsuła się maszyna do rezonansu i w końcu udąło się wykonać prześwietlenie ale było już zbyt późno aby na płytę ze zdjęciami spojrzeli lekarze.

W następnych dwóch dniach okazało się, że sytuacja się poprawiła i guz znów się zmniejszył, a w porównaniiu do sytuacji z początku leczenia- guz zmniejszył się o 45 %. Lekarze są bardzo zadowoleni z wyników Kamila ale studzą nieco entuzjazm mówiąc, że to mozolna praca. Ważne jest natomiast, że Jego organizm odpowiada na leczenie i można mieć nadzieję, że wszystko będzie szło dalej w dobrym kierunku. Całe szczęście, że trafiliśmy pod skrzydła tak zdolnego lekarza, a jednocześnie człowieka, który na każdym kroku udowadnia nam jak powinien wyglądać zawód lekarza. Zawsze mający czas dla pacjenta, przygotowany i konkretny. Za każdym razem zadziwia nas na nowo..

Potem... potem była podróż do Polski, wiele godzin w samolocie, gdzie też przeżyliśmy przygodę z mgłami i przełożonymi lotami w tle. No ale nic.. w końcu dotarliśmu do domu, zmęczeni, ale szczęśliwi, że wróci choć namiastka normalności... ta namiastka kosztowała nas wiele nerwów i strachu i sam nie wiem już czy wyjazd do Polski był dobrym pomysłem - mimo wszystko. Kamil miał kilka koszmarnie wyglądających napadów padaczkowych, w pewnym momencie myśleliśmy, że to już koniec.. straszne

Każdy kolejny dzień niby normalny, ale każdy chodził już jak na szpilkach, zdenerwowany, uważny.. nie było mowy o rozluźnieniu i beztroskiej atmosferze. Ten niepokój to jedno z wielu bardzo smutnych uczuć, które towarzyszyły nam bardzo często w ostatnich kilkunastu miesiącach, potem na chwilę znikło, by pojawić się z podwójną siłą, odbierając budowaną tak mozolnie pewność siebie i własną siłę psychiczną..

Miesiąc minął szybko i zanim się obejrzeliśmy trzeba było już się pakować do Houston. Na sam koniec umówione mieliśmy jeszcze badanie PET/CT - SCAN, które pokazuje aktywność guza. Nie znaliśmy jeszcze wyników, dostaliśmy tylko płytkę i do domu..
Nadszedł czas wylotu. Tym razem podróż przebiegła już spokojnie i na następny dzień byliśmy już na miejscu. Tam sprawy od razu trzeba było kierować na znany nam już tor, nie było czasu do stracenia, bo przerwa w przyjmowaniu niektórych leków była zbyt duża. 2 dni po przylocie podana kroplówka i szybki przegląd stanu Kamila, aby ocenić dalsze działania.

W momencie pisania tego posta minęło już ponad 2 tygodnie od przylotu i były one bardzo zmienne, były dni, że Kamil tylko spał i trudno było się z nim dogadać, ale i takie w których błyszczał dobrym samopoczuciem. Lekarze odczytali również badanie PET przeprowadzone w Polsce i wytłumaczyli nam, że większa część guza jest już nieaktywna, ale aby myśleć o jakimkolwiek sukcesie, aktywność musi spaść do zera.

Oczywiście, malejąca aktywność nas ucieszyła, ale tak bardzo chcielibyśmy usłyszeć jakieś ekstremalnie dobre wieści, podobne do tych jakie usłyszeliśmy po 5 tygodniach leczenia... no ale znów.. cierpliwość, cierpliwość..

Przez te chwiejące się samopoczucie Kamila, postanowiliśmy zrobić wcześniej badanie MRI, które wykonaliśmy 30 stycznia, wszystko wskazuje na to, że nie ma jakiejś wielkiej zmiany, a więc znów nasza cierpliwość i nerwy wystawiane są na próbę..
Czekamy jeszcze na opinię radiologa i co.. dalej do przodu jakoś. Ogólnie postęp jest i tak bardzo duży i szybki, lekarze mówią nawet, że w pewnych momentach zbyt szybki.. i  żeby uniknąć konswekwencji neurologicznych należy troche ostrożniej dozować leki..

Houston, Houston.. oby problemów było jak najmniej.
bez odbioru.

Tradycyjnie już prosimy o wsparcie dla Kamila, każda złotówka się liczy i przybliża Kamila ku marzeniu o nowym, zdrowym życiu..

FUNDACJA DZIECIOM "ZDĄŻYĆ Z POMOCĄ"
UL. ŁOMIAŃSKA 5, 01-685 WARSZAWA
BPH S.A. ODZIAŁ W WARSZAWIE
KOD SWIFT (BIC): BPHKPLPK
NUMER KONTA:
61 1060 0076 0000 3310 0018 2660
TYTUŁ WPŁATY:
12979 NOWOSIELSKI KAMIL


WPŁATY ZAGRANICZNE:
1) w Dolarach amerykańskich (w kanadyjskich nie funkcjonuje)
PL 48 1060 0076 0000 3210 0019 6523
2) Euro:
PL 11 1060 0076 0000 3210 0019 6510
3) Wszystkie inne waluty:
PL 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615