Kamil vs złośliwy nowotwór mózgu

środa, 31 lipca 2013

Krótka przerwa na normalność

Po pierwszej operacji (lipiec) i kontroli u Profesora (sierpień) wszystko przez chwilę wróciło do normy.. Kamil pierwszą operację zniósł bardzo dobrze, w zasadzie prócz blizny (gdy włosy urosły - prawie niewidocznej) nic nie mówiło o tym, że ten chłopak zmaga się z tą straszną chorobą. Choć operacja była ciężka i mówiono nam o szeregu powikłań, które mogą nastąpić - Kamil mówił, chodził, funkcje intelektualne na piątkę. Dzięki temu sami trochę oszukiwaliśmy naszą podświadomość, wmawialiśmy, że najgorsze już za nim (za nami).. Odwiedzali nas znajomi- bliscy i dalsi, mówili jak to super przebiega powrót do zdrowia. Do domu powrócił chwilowy ład, każdy przez tą krótką chwilę robił to, co dawniej - tato wracał z pracy, coś zawsze znalazł do roboty koło domu, mama po pracy to w ogródku, to coś w kuchni. Wieczorami oglądaliśmy filmy, seriale. Mama co jakiś czas przynosiła nowe historie od znajomych o podobnych przypadkach.. o ta dziewczyna też miała glejaka.. kilkanaście lat po drugiej operacji i jest ok. Do dziś nie wiem czy były to historie zmyślone przez kogoś, może przez mamę? nie wiem, może ktoś chciał żebyśmy się nie martwili tak ciągle. Słuchałem tych opowiadań zawsze żywo zainteresowany, zadawałem wiele pytań, ale mama przynosiła tylko ogólne informacje.. nie wiedziałem co myśleć. Z jednej strony doskonale pamiętałem słowa "dodatkowe leczenie nie wpływa na długość życia", z drugiej strony jeden z lekarzy mówił, że guz nie musi odrosnąć, tutaj z kolei takie różne historie.. przez chwilę jeszcze wierzyłem, że może ktoś na górze nam pomoże, że jednak bilans "zaokrągli się na korzyść klienta". Może to miało nas czegoś nauczyć, może zwrócić uwagę, że coś robimy źle. Szukałem w tamtym czasie też jakichś świadectw cudownych uzdrowień - żeby upewnić siebie, że los nie jest dla nas przesądzony. 

Minęło lato, przyszła jesień.. życie ciągle jakby w zawieszeniu.. ale Kamil czuł się już dosyć dobrze, jasno i zrozumiale mówił i bez problemu analizował informacje z zewnątrz. Pewnego wieczora temat rozmów zszedł jakoś na wycieczki, podróże.. rozmawialiśmy o tym, że dawno nie byliśmy nad morzem. Kolejnego dnia uprzedziliśmy tylko rodziców, zapakowaliśmy do samochodu i wyruszyliśmy do Rewala (swoją drogą zdjęcie główne naszego apelu o pomoc i zdjęcia głównego na blogu zrobione było właśnie tam). W końcu coś z jednej strony zwariowanego a z drugiej normalnego dla młodości - spontaniczność. Obydwaj lubimy jeździć samochodem, tym bardziej jeśli są to wycieczki gdzieś dalej, można zatrzymywać się po drodze, zwiedzać nowe miejsca. Do Rewala dojechaliśmy jeszcze przed południem, od razu zostawiliśmy rzeczy w pokoju i pobiegliśmy na plażę. Nie bywaliśmy często nad morzem, zawsze były potrzebniejsze wydatki, więc za każdym razem jak je widzieliśmy -  stawaliśmy osłupieni. Po plaży nadszedł czas na rekonesans otoczenia, okazało się, że mamy do dyspozycji rowery, co szybko wykorzystaliśmy przemierzając okolicę wzdłuż i wszerz.Rano plaża, po południu rower, wieczorem znów plaża i spacery, znów na chwilę się zapomnieliśmy. Zanim się obejrzeliśmy byliśmy już w drodze powrotnej, szybko zleciało ale byliśmy mega zadowoleni.. dało nam to dodatkowe siły na kolejne dni, tygodnie. Wielkimi krokami zbliżał się listopad.. dzień w którym mieliśmy zrobić rezonans, aby sprawdzić co tam słychać w głowie Kamila. Pierwotnie mieliśmy go zrobić w naszych okolicach - Jelenia Góra, termin już umówiony.. jednak przed wizytą tam zadzwonił telefon "Profesor nalega aby zrobić rezonans w Gliwicach, na dokładniejszym aparacie".. byliśmy mile zaskoczeni, że pamiętają o nas. W końcu nadszedł ten dzień... chwila oczekiwania na swoją kolej i zaczęło się badanie. Wiedziałem, że mimo tego, że ludzie obsługujący maszyny, mający już doświadczenie z obrazem ludzkiego mózgu widzieli podczas badania co się tam dzieje, my się tego nie dowiemy. Ku mojemu zdziwieniu pojawił się też Profesor-  szybkie "dzień dobry, dzień dobry" ale też nic nie powiedział.. po badaniu trwającym ponad 1,5 godziny mogliśmy wrócić do domu.. niewiedza, nadzieja, wiele myśli... ale wynik miał przyjść dopiero w grudniu..